Nasi partnerzy regularnie przysyłają nam próbne egzemplarze gier do ogrania i decyzji czy gra wpisze się dobrze w rodzimy rynek i czy chcemy ja wydać w Polsce. Pudło Wystawy Światowej zapowiadało nudę. Krzyczało już na odległość “Jestem eurosucharem, Ignacy trzymaj się ode mnie z daleka!”. Nudna okładka. Nudny temat. Nudne reguły. No żesz, w życiu tego nie wydamy.
No ale mus to mus, jak przysłali sampla, trzeba zagrać. Nawet tylko po to aby powiedzieć “Nie, nie chcemy waszych eurosucharów!”. Trzeba zagrać i powiedzieć coś mądrego. No więc gramy.
Pamiętam tą naszą pierwszą partię z wielu powodów. Grał z nami Marcin Ropka, ówczesny szef działu handlowego w Portal Games, jedyny w Firmie zatwardziały fan euro. Jarał się jak pochodnia, a my – jak to kumple z pracy – docinaliśmy mu na każdym kroku. Wytłumaczył reguły, pośmialiśmy się, podocinaliśmy, gramy. Runda pierwsza, druga, trzecia, no nie jest tak źle, pierwsze punktowanie, aha, już ogarniam, teraz już czaję, kolejna runda, no gdzie leziesz baranie, to moje pole… Nie wiedzieć kiedy docinki i złośliwości zamarły, a my w skupieniu walczyliśmy o przewagi i kolejne karty.
Kiedy partia dobiegła końca, mieliśmy problem. No bo okładka nudna, no bo temat nudny, no bo reguły nudne… tyle że rozgrywka rewelacyjna. Marcin triumfował.
Nie, nie dlatego, że wygrał. Wcale nie wygrał. Triumfował, bo zatwardziali wrogowie eurogier siedzieli przy stole, gapili się na planszę i kiwali z uznaniem głową. No, kurczę, to jednak jest świetna gra…
Dziś fani Portal Games są w tej samej sytuacji. Widzą tą nudną okładkę, ten nudny temat… I tylko w te recenzje uwierzyć nie mogą. No bo, wszyscy chwalą. No bo, kurczę, to świetna gra jest.
– Ignacy Trzewiczek